środa, 30 grudnia 2015

Buła z ziołowym śledziem

Śledź to ostatnio dumny temat. Można robić śledzie na tysiące sposobów, a za każdym razem będzie smakował wybornie. Dzisiaj mam dla Was niebanalną propozycję. Może nie jest zbytnio elegancka i nie nadaje się na kolację, ale zapewniam Was że macie sukces gwarantowany i na pewno zaskoczycie znajomych.
My bardzo lubimy takie przekąski przed imprezą, ładuje akumulatory i nie pozwala zbytnio "zaszumieć" w głowie po wypiciu kilku głębszych.
Bułkę można zgrillować i całość zajadać gdy jest jeszcze ciepła.

Bułka pszenna
Beczka śledzi filety z ziołami firmy SEKO
ogórek konserwowy
cebula czerwona
jajko na twardo
jogurt naturalny
musztarda francuska
sól do smaku

Patelnię grillową rozgrzewamy, bułkę przekrawamy na pół (nie do końca). Smarujemy ją olejem ze słoika (ze śledzi) - doda całości ziołowego smaku. Ugotowane na twardo jajko kroimy na plasterki i układamy na połowie bułki, na nim plastry ogórka i kolejno cały płat śledziowy z ziołami. Cebulę kroimy w plasterki i układamy na płacie śledziowym, możemy też dodać cebulkę ze słoika.
Jogurt naturalny mieszamy z musztarda francuską w proporcji 2:1, dodajemy szczyptę soli i całość dokładnie mieszamy. Takim sosem polewamy kanapkę w środku.





wtorek, 29 grudnia 2015

Tatar ze śledzia z pastą paprykową

Jesli nie wiecie jakie przekąski przygotować na Sylwestra to koniecznie wypróbujcie tatar ze śledzia. jest łatwy do wykonania, a jednocześnie smaczny. Całość podana na chrupiącej grzance z kawiorem, a dopełnieniem jest pasta paprykowa.
Taka pastę możecie kupić w sklepach z kuchniami świata, ma gładką konsystencję, piękny czerwony kolor i wcale nie jest ostra. Jest sprzedawana w tubkach.
Najlepszymi śledziami jakie możecie wykorzystać do przepisu to śledzie w oleju rzepakowym firmy Seko. Są idealnie miękkie i jędrne. Taki tatar trzeba przygotować dzień wcześniej, aby wszystkie składniki idealnie się ze sobą przegryzły. Więc koniecznie zróbcie go dzień przed podaniem. Do dekoracji użyjcie kawioru i pasty paprykowej, która nada lekko paprykowy smak tatarowi.


Opakowanie filetów śledziowych solonych a'la Matjas
kilka marynowanych rydzów
2 fileciki anchois
2 średnie korniszony
mała cebulka
łyżeczka soku z cytryny
biały pieprz do smaku

Wszystkie składniki drobno siekamy. W szklanym słoiku posiekane składniki mieszamy z przyprawami i odstawiamy na 24 godziny do lodówki.




poniedziałek, 14 grudnia 2015

Przygotowania do Świąt: Zakwas na barszcz czerwony

Jeśli czekacie na wigilijny barszcz z niecierpliwością, bo jego smak jest w ten właśnie dzień nie do pobicia. Koniecznie zróbcie zakwas na barszcz, jeżeli jeszcze go nie znacie. Barszczyk nabierze trochę innego smaku i aromatu. Takich niezapomnianych doznań będziecie chcieli więcej!
Zdradzę Wam sekret, że taki zakwas można pić sam dla zdrowia, a jest naprawdę pyszny.
Przygotowuje się go w 5 dni i jest to naprawdę proste.
Ilość buraków zależy od wielkości szklanego słoja, w którym przygotowujemy zakwas.
Spróbujcie, bo warto!


1kg buraków czerwonych
3 łyżki kminku
pół główki czosnku
2 łyżki soli morskiej
1 l ciepłej przegotowanej wody

Buraki obieramy i kroimy na plastry. Czosnek obieramy i też kroimy na plasterki. W słoju czy innym szklanym pojemniku układamy plastry buraków, posypujemy kminkiem i plasterkami czosnku. Następnie kolejna warstwa buraków, potem kminek i czosnek itd. Ostatnia warstwa ma być bez czosnku i kminku. Jednak na pewno wypłynie coś na powierzchnię, tym nie należy się przejmować.
Mój pojemnik ma objętość 1 litra, więc zmieściły się 3 warstwy buraków.
Ciepłą przegotowaną wodę mieszamy z sola do rozpuszczenia i zalewamy buraki.
Całość przykrywamy gazą. Jesli nie mamy może to być kawałek tiulu, niepotrzebnej firanki.
Szklany słój, pojemnik zostawiamy w chłodnym miejscu.
Zostawiamy tak na 5 dni, po tym czasie przelewamy do butelek i przechowujemy w lodówce.





niedziela, 13 grudnia 2015

Stir fry z gęsiną

Stir fry to niezwykle szybkie i łatwe danie. Możecie łączyć co tylko Wam się podoba, co lubicie. O jednym tylko trzeba pamiętać twarde warzywa na początek, bo one potrzebują chwile czasu by być miękkie lecz jędrne. Reszta warzyw jak pieczarki, cebula czy kapusta pekińska potrzebuja tylko chwili.
Całe danie można posypać sezamem jak ja zrobiłam, a zamiast gęsiny użyć innego mięsa. Lecz musicie wiedziec, że to ona nadaje innego smaku temu daniu.


100 g pieczonej gęsiny lub innego drobiu
połowa małego brokuła
mała marchewka
garść grzybów mun
mała cebulka
porcja makaronu soba
sos sojowy kikkoman less salt
2 łyżki oleju kokosowego
łyżka oleju sezamowego
szczypta świeżo mielonego chilli
50 ml bulionu drobiowego
płaska łyżeczka pasty imbirowej
płaska łyżeczka pieprzu syczuańskiego
biały sezam do dekoracji

Marchew obieram i kroję w cienkie ukośne plastry, grzyby zalewam wrzątkiem na 15 minut.Po upływie czasu odcedzam je i kroję w paseczki.
W woku rozgrzewam olej kokosowy i wrzucam pieprz syczuański i pastę imbirową, szybko mieszam i dodaję różyczki brokuła oraz bulion . Chwilę duszę razem, dodaję marchew i znów mieszam. Kolejnym krokiem jest dodanie cebulki pokrojonej w pióra oraz grzybów mun. Całość mieszam razem, a gdy warzywa będą miękkie i jędrne dodaję chilli, łyżkę sosu Kikkoman oraz olej sezamowy.
Całość jeszcze chwilę przesmażam.
Makaron gotuję we wrzącej wodzie 3 minuty po czym dodaje do woka i mieszam ze wszystkimi składnikami.
Można też danie podać w inny sposób. Do głębokiej miski nakładam porcję makaronu, porcję warzyw z woka i plasterki pieczonej gęsi. Całość posypuję sezamem.


niedziela, 22 listopada 2015

Smażone kalmary

Szybka i smaczna przystawka to właśnie smażone kalmary. Można je przygotować i smażyć od razu lub zamarynować i smażyć na drugi dzień. Dobrze usmażone są pyszne i chrupiące, a potrzeba na to tylko 2 minut! Jeśli je przesmażymy będą gumowe i nie zjadliwe.
Najlepszy do nich jest sos czosnkowy aioli, który robi się równie szybko jak kalmary.
Spróbujcie, a zapewniam Was że będziecie chcieć więcej!

500 gr kalmarów
szczypta świeżo mielonego chilli (wystarczy 2-3 przekręcenia młynka)
natka pietruszki
sól morska
2 białka
olej roślinny
6 łyżek mąki ryżowej
2 łyżki semoliny

Kalmary kroimy w krążki, dodajemy chilli, sól morską i natkę pietruszki. Marynujemy cała noc w lodówce.
Białka lekko ubijamy, obie mąki łączymy ze sobą, a olej rozgrzewamy na patelni. Możemy też smażyć w głębokim oleju.
Krążki kalmarów maczamy w białku, obtaczamy w mieszance mąk i smażymy na oleju do zrumieniania ok. 2 minuty. Pamiętając aby przewrócić je na drugą stronę. Będą gotowe wtedy gdy pod naciskiem nie będą się uginać, czyli będą chrupiące.

Sos aioli
2 żółtka
3 ząbki czosnku
100 ml oliwy extra virgine
sól
biały pieprz

Czosnek wraz z solą blendujemy, po czym dodajemy żółtka oraz pieprz i znów miksujemy na jednolitą masę. Następnie dodajemy powoli oliwę i za każdym dodaniem blendujemy. Z każdym następnym dodaniem po zmiksowaniu konsystencja będzie się zmieniać wraz z kolorem.






środa, 18 listopada 2015

Smalec z mięsem kaczki

Smalec to odwieczne smarowidło, sam w sobie jest tłuszczem (skądinąd bardzo zdrowym), ale z dodatkami tworzy smaczny dodatek do chleba. Zwykle kojarzy się z biedą, bo przecież to tylko wytopiona słonina, a do tego bardzo tłusta. Jednak od czasu do czasu możemy sobie pozwolić na mała kanapeczkę z pysznym smalczykiem.
Moja dzisiejsza propozycja jest bardzo prosto, wykorzystałam mięso z nóg kaczki. Wcześniej ugotowane jak do rosołu. Zamiast słoniny użyłam podgardla, z tego względu że jest tam trochę chudego mięsa. A jedynym dodatkiem do całości jest majeranek.

2 nogi kaczki
włoszczyzna
liśc laurowy
ziele angielskie
łyżka soli
1,5 l wody
1 kg podgardla

Nogi kaczki myjemy wkładamy do szybkowara wraz z oczyszczoną wcześniej włoszczyzną. Dodajemy przyprawy i gotujemy w szybkowarze na poziomie drugim 15 minut od podniesienia się przycisku (będziemy słyszeć charakterystyczne piski). Oczywiście można tez nogi ugotować tradycyjnie, wtedy to zajmie trochę więcej czasu.
Po 15 minutach wyłączamy gaz i pozwalamy aby zeszło ciśnienie z szybkowaru, otwieramy i zostawiamy do ostygnięcia.
W tym czasie podgardle mielimy na drobnym sitku. Rondel o grubym lub teflonowym dnie rozgrzewamy dodajemy podgardle i wytapiamy, aż stworzą się małe skwarki.
Z nóg kaczki usuwamy skórę, a mięso obieramy tak aby zostały nam nitki mięsa lub małe kawałki. Tak przygotowane mięso dodajemy do wytopionego podgardla i razem chwilkę smażymy, ciągle mieszając.
Wyłączamy gaz i przygotowujemy słoiki, w których będzie smalec. Dwa 400 ml słoiki wystarczą. Przekładamy nasz jeszcze gorący smalec do słoików, a na wierch sypiemy majeranek.

Oczywiście jeśli chcecie możecie dodać cebulkę, jabłko lub cokolwiek lubicie.




A na koniec zapraszam Was serdecznie do udziału w konkursie. 
Nagrodę ufundowała sieć Hoteli VI Hotels & Resorts, naprawdę warto. 
Więcej informacji na moim FP Świat na widelcu.

środa, 11 listopada 2015

Gęś faszerowana kaszą gryczaną z watróbka i grzybami

Tradycja pieczenia gęsi w Dzień Niepodległości jest starsza niż Dzień Dziękczynienia w USA i choć pieczenie indyka jest bardziej popularne możemy być dumni, że to właśnie gęsina jest jednym z ważniejszych elementów dziedzictwa kulinarnego. Gęsina jest smaczna i zdrowa, a co najważniejsze ostatnio staje się bardzo popularna. Wszelkie akcje, zachęty i promocja wśród kucharzy czy blogerów zrobiła swoje. "Gęsina na Święto Marcina" to akcja ogólnopolska, która zachęca aby wracać do tradycji przygotowania gęsiny. Jeśli nie macie czasu na jej pieczenie w całej Polsce są restauracje, które ją przygotowują. Jakie to restauracje, możecie dowiedzieć się tutaj.

Jednym z wielu przepisów jest gęś faszerowana. Jest to trochę żmudny i czasochłonny proces, ale naprawdę warto spróbować choćby raz w roku.

Gęś faszerowana kaszą gryczaną z wątróbką i grzybami

1 gęś ok. 5 kg

marynata:
4 łyżki majeranku
4 ząbki czosnku
1 łyżka soku z limonki lub cytryny
1 łyżka soli kamiennej

 Jeśli gęś jest z podrobami, wyjmujemy woreczek ze środka (możemy wykorzystać do pasztetu). płuczemy ja dokładnie pod zimną wodą i osuszamy. Usuwamy pozostałości po piórach - możemy sobie pomóc nożem.
Przygotowujemy marynatę mieszając wszystkie składniki ze sobą i całość wmasowujemy w gęś. Zarówno na zewnątrz i wewnątrz. Zawijamy ja dokładnie w folie spożywczą i wkładamy do lodówki na 48h.
Po tym czasie gęś należy wyluzować (gęś można też wyluzować przed marynowaniem, wtedy cały proces skraca się Nam o jakieś parę godzin.), a robi się to tak:


Po wyluzowaniu smarujemy i wmasowujemy w środek gęsi 2 łyżki majeranku, 2 ząbki czosnku oraz łyżeczkę soli. Z powrotem zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy do lodówki na całą noc.

Farsz do gęsi:
200 g wątróbki z gęsi
200 ml mleka
375 ml kaszy gryczanej
1 marchew
1 pietruszka
pół selera
2 średnie cebule
2 jajka
garść suszonych grzybów
2 łyżki masła
1,5 litra wody
po 2 łyżki koperku i natki pietruszki
liść laurowy, ziele angielskie
sól, pieprz

Wątróbkę moczymy w mleku 30 minut. 
Marchew, pietruszkę, selera i jedną cebulę obieramy, wrzucamy do garna i zalewamy wodą. Dodajemy ziele angielskie, grzyby, liść laurowy i solimy. Gotujemy wywar około godziny. Po tym czasie wyławiamy warzywa i oddzielnie grzyby.

W wywarze gotujemy kaszę gryczana do miękkości. Po czym ją studzimy.

Wątróbkę i cebulę siekamy drobno. Na patelni roztapiamy masło, dodajemy cebulę. Chwilę smażymy, aż się zeszkli. Dodajemy posiekaną wątróbkę i smażymy razem, po czym dodajemy ugotowane grzyby. Mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia.

Wystudzoną kasze mieszamy z natka i koperkiem oraz dodajemy dwa żółtka i dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy przesmażoną wątróbkę i znów mieszamy. Z białek ubijamy sztywną pianę i dodajemy do farszu wszystko razem mieszając.
Tak przygotowanym farszem nadziewamy zamarynowaną gęś. Na koniec ją zszywamy uzywając przy tym wykałaczek i dratwy.
Piekarnik nagrzewamy do 250 stopni i w tej temperaturze pieczemy gęś przez pierwsze 75 minut, obracamy na drugą stronę, a następnie temperaturę zmniejszamy do 10 stopni i pieczemy kolejne 75 minut. Znów obracamy i pieczemy, aż skórka będzie chrupiąca.
Podajemy z modrą kapustą lub buraczkami.




 


poniedziałek, 9 listopada 2015

Dietetyczne rewolucje w Chopin Hotel Cracow

W ostatnia sobotę 7 listopada w Chopin Hotel Cracow odbyło się spotkanie blogerów kulinarnych pt. Dietetyczne rewolucje. Zostaliśmy zaproszeni do udziału w warsztatach, na których dowiedzieliśmy się o zdrowotnych właściwościach różnorakich olejów, z czym je można łączyć, a nawet posmakować. Była też degustacja soków mocno skoncentrowanych. Próbowałam rokitnika i soku z granata. Rokitnik jest bardzo cierpki, a z sokiem jabłkowym kwaskowaty. Natomiast sok z granatu jest słodki, bardzo smaczny i z tych dwóch to właśnie granat przypadł mi do gustu.
Kolejną atrakcją zaraz po części, w której przygotowywaliśmy danie na czas była degustacja wina. Opowiadał o nich Pan Artur Gressel, jeden z trzech mężczyzn na całych warsztatach.










Każdy z Nas, a było Nas 16 osób dostaliśmy po siatce bawełnianej ze smacznym środkiem oraz wysokiej jakości fartuch z logiem Chopin Hotel Cracow. Mogliśmy się poczuć jak szefowie ;)


Po wstępie i prezentacji, nastąpił szybki zwrot akcji i dostaliśmy 35 minut na przygotowanie dietetycznej potrawy. 

 Od lewej Artur Gressel, dietetyczka Marta Gołaszewska, Anna Lewicka, Dyrektor Chopin Hotel Cracow oraz Szefowa Kuchni Chopin Hotel Cracow Małgorzata Strzelecka.

U mnie pustka w głowie, ale i tak skończyłam przed czasem. Wszyscy się uwijali, co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Zrobiłam sałatkę z grillowanego kurczaka i kuskusem z pomidorkami, cebulą czerwoną, szczawiem. Do tego pesto z rukoli, roszponki, orzechów włoskich, pestki dyni, olej z avocado, musztarda francuska, sól, pieprz.
 I wersja do pracy:
  




 Zabawa była fantastyczna, ciesze się że mogłam choć przez chwilę pobyć w tak fantastycznym towarzystwie :) Do miłego zobaczenia!

środa, 4 listopada 2015

Rosół warzywny z dynią

Ostatnio eksperymentuje dużo z dynią, różnymi odmianami. Głównie ją piękę, a później przetwarzam, wymyślam nowe dania. Czasem jednak potrzeba coś klasycznego, coś jak zupy, która Nas rozgrzeje i doda wigoru. Zainspirowałam się nowym numerem Kuchni, w której autorka zrobiła wegański rosół z dynią. Były tam dodane śliwki wędzone i asafetyda, ja jednak z tego zrezygnowałam. Dodałam swoje dodatki oraz makaron dyniowy, który jest tak bajecznie prostu w wykonaniu, że zapragniecie go zrobić od razu! Ma niesamowicie żółta barwę i jest bardzo delikatny w smaku.

1/2 średniej dyni long cheese island
1 marchew
1/3 pora
1 pietruszka
1/4 selera
1 opieczona na czarno cebula
kawałek imbiru wielkości pół kciuka
1,5 litra wody
liść laurowy, ziele angielskie
sól morska
pieprz świeżo mielony
szczypta chilli

Dynię obieramy ze skórki i kroimy w większa kostkę, pozostałe warzywa obieramy i oczyszczamy krojąc w większe kawałki, zalewamy wodą. Dodajemy opieczoną cebulę, ziele angielskie i liść laurowy. Imbir oczyszczamy, kroimy na cztery części i dodajemy do garnka. Całość gotujemy aż dynia będzie miękka. Pod koniec gotowania wyławiamy pora, pietruszkę, marchew oraz selera. Marchew kroimy na talarki i dodajemy z powrotem do zupy. Przyprawiamy solą, pieprzem i chilli.

Makaron dyniowy

100 g semoliny
25 g maki pszennej
1 jajko
płaska łyżka pieczonego puree z dyni

 Semolinę mieszamy z mąką pszenną, dodajemy jajko oraz purre z dyni i mieszamy do połączenia się wszystkich składników. Kiedy ciasto będzie zwięzłe i elastyczne oznacza to, że jest gotowe. Zawijamy je w folię spozywcza i odkładamy na 30 minut do lodówki.
Po tym czasie wałkujemy na cienkie ciasto i kroimy w cieniutkie nitki.
Jeśli używacie maszynki do makaronu na początku rozwałkujcie ciasto kilka razy, następnie składając je na pół i znów wałkując z poziomu 0.
Tak samo postępujcie na poziomie 1.
Następnie już tylko dwa razy przepuście przez maszynkę na poziomie 2 i 3.
Od Was zależy jakiej grubości chcecie mieć makaron. Ja skończyłam na poziomie 5.
Makaron można wysuszyć lub ugotować od razu. Można tez ugotowany zamrozić, to równiez dobra rozwiązanie.
Pamiętajcie aby podczas wałkowania makaronu w maszynce podsypywać go obficie mąką.






niedziela, 25 października 2015

Dynia piżmowa zapiekana z fetą

Na pewno widzieliście mojego postach o dyniach i moim odkryciu tylu pięknych dyń. Niesamowite są, kolorowe o różnych kształtach. A te zakręcone sa jakby po prostu z innej bajki.
Dzisiaj troszkę o dyni piżmowej, zwanej butternut squash. Mam twardą skórkę, by ją przekroić potrzeba porządnego noża i trochę siły. Miąższ po upieczeniu jest zwarty, miękki, można nim smarować jak masłem. Nadaje się zarówno na pasty do chleba czy spożywania od razu po upieczeniu. I do tego Was zachęcam, naprawdę warto spróbować.
Poniżej filmik jak kroić dynię, obejrzyjcie koniecznie:


Szukając na nią sposobu przekopałam się przez kilkanaście przepisów, najbardziej jednak przypadł mi do gustu ten blog. Sama mając jakaś wiedzę, po naukach i przeglądaniu internetu pomyślałam sobie o moim  ulubionym połączeniu rozmarynu z dynią. Dodając kilka innych dodatków powstało coś pysznego.

dynia piżmowa średniej wielkości
sól morska
suszony rozmaryn
2 łyżki oleju rzepakowego

Nadzienie:
100 g jadalnej chryzantemy
1/4 czerwonej papryki drobno pokrojonej
1 szalotka
2 ząbki czosnku
1 łyżka oleju rzepakowego
szczypta świeżo zmielonego chilli
ser feta (można użyć fety w oliwie)

Piekarnik należy nagrzać do 150 góra-dół. Dynię przekroić na pół, usunąć pestki i farfrocle. Naciąć każdą połówkę na krzyż, polać każda 1 łyżką oleju, posypać gruboziarnistą sola morską oraz po szczypcie rozmarynu rozkruszonego w palcach.Wstawić do piekarnika i piec około 30-40 minut. Do momentu aż będzie miękka.
W tym czasie posiekać drobno czosnek, szalotkę w piórka. Na patelni wlać olej, dodać posiekany czosnek i zamieszać. Teraz należy odczekać chwilkę aż zacznie skwierczeć i dodać cebulę, wymieszać. Dodać paprykę i chwilkę razem przesmażyć. Pod koniec dodać chryzantemę jadalną i całość znów wymieszać, smażyć minutę. Zestawić z ognia i dodać fetę (taką jaka lubicie pokruszoną czy w kostkach).
Do upieczonych dyń nałożyć farszu i zapiec aż się nadzienie lekko zrumieni.
Oczywiście polecam spożyć od razu na ciepło.
Jedna połówka jest wystarczająca dla jednej osoby.






niedziela, 4 października 2015

Najedzeni Fest Kraków

W Krakowie ostatnio wiele się dzieje kulinarnie, ale nie tylko. Jest wiele ciekawych imprez, które warto zobaczyć i chociaż spróbować co przygotowali wystawcy. Naprawdę warto, choćby dlatego że są to porcje na każdą kieszeń. Na większości stoiskach jest degustacja, można zakupić regionalne produkty. Wielu wystawców jest lokalnych z Małopolski, ale są też Ci z daleka.
Na każdej edycji imprezy pojawiają się debiutanci.
Tym razem debiutował Walenty Kania z Kuchnia dla odważnych. Choć z niego nie jest już taki debiutant, chłopak robi nieziemskie danie z podrobów. Czym podbił serce mojej brzydszej połówki. Dziś serwował bogracz z podrobów drobiowych i jak zwykle przepyszne kiełbaski. A ma ich kilka do wyboru z koziny, sarniny, dzika, barana, zwyczajna z szynki i biała z szynki. Możecie tego wszystkiego spróbować na Dajwór21, gdzie Walenty na co dzień gotuje. Osobiście próbowałam już wszystkich kiełbasek, do spróbowania pozostał mi polski kawior, czyli kaszanka. Każda kiełbaska jest idealnie doprawiona, soczysta i nie potrzeba do niej żadnych dodatków. Jedzenie ich z musztarda czy ketchupem nazwałabym profanacją! Jak spróbujecie to zrozumiecie.
Innym wystawcą już widywanym na imprezach są JEdynie, pasjonaci warzyw i nie tylko dyń. Na festiwalu jednak mieli dynie i papryczki. Coś niesamowitego, tyle odmian i kolorów. Nie mogłam oderwać oczu, oczywiście portfel też nie mógł się oderwać. Miałam ochotę na  jedną wielką, ale stwierdziłam że kupię kilka to spróbuję kilku odmian i tak kupiłam: dynię delicata, blue hokkaido, piżmową, long island cheese oraz jeszcze jedną, ta najmniejszą nazwa mi uciekła. Oprócz tego, że jest ozdobna można ją jeść.

A niżej możecie zobaczyć resztę dyń z krótką foto relacją z festiwalu.