Tak, miałam wczoraj wiele mocy przerobowych i zrobiłam naprawdę wiele pyszności. Między innymi ten pasztet. Można by powiedzieć, że to bardziej wątrobianka pieczona, bo jest w nim sporo wątróbek i ten smak jest bardzo wyczuwalny. Jednak dla mnie to zawsze będzie pasztet. Jest chudy, smaczny i co najważniejsze domowy. Dokładnie wiem co w nim jest, a nie jakiś sklepowy a'la pasztet babuni czy dziadunia. Nazwy mają coraz bardziej wymyślne.
Przepis jest na 2 keksówki i małą foremkę.
1,3 kg wątróbki drobiowej
0,5 kg łopatki wieprzowej
0,65 kg podgardla
czerstwa bułka
3 jaja
płaska łyżeczka gałki muszkatałowej
2 łyżeczki soli
płaska łyżeczka pieprzu
kilka cieniutkich plasterków słoniny
Wątróbkę oraz mięso z podgardlem gotujemy w dwóch osobnych garach do miękkości. Studzimy i przekręcamy przez maszynkę o drobnych oczach. Rosołu z mięsa nie wylewamy, namaczamy w nim czerstwa bułkę. Po pewnym czasie trzeba ja odwrócić, aby nasiąkła z dwóch stron równomiernie.
Do masy mięsnej dodajemy wszystkie przyprawy oraz jajka. Bułkę odciskamy z nadmiaru rosołu i wkładamy do masy mięsnej. Wszystko razem dokładnie wyrabiamy ręką do połączenia się składników.
Formy keksowe (ja używam silikonowych) należy wyłożyć plasterkami słoniny i nałożyć masę pasztetową prawie do końca foremki.
Jeśli foremka jest metalowa należy ją wysmarować tłuszczem i oprószyć bułka tartą, a na nią ułożyć plasterki słoniny.
Pasztet należy piec 50 minut w 160 stopniach z termoobiegiem. Bez termoobiegu proces ten bedzie trwał ciut dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz